30 marca 2011

Spanakotyropita - pita ze szpinakiem i serem


Kuchnia grecka była swego czasu moją ulubioną. Ostatnio zeszła trochę na dalszy plan, ale nadal lubię przyrządzić od czasu do czasu coś greckiego. Jednym z dań, do których chętnie wracam, jest pita ze szpinakiem i serem.

Składniki:
(dla 4 osób)
- ok. 0,5 kg świeżego szpinaku
lub
- 1 opakowanie mrożonego szpinaku
- 2 opakowania sera feta lub innego sera owczego
- 1 opakowanie ciasta fillo
- 1 por pokrojony w półplasterki
- 4 szalotki drobno pokrojone
- pęczek koperku posiekany
- 2 jajka
-2 łyżki oliwy
- 2 łyżki rozpuszczonego masła

Przygotowanie:
Ciasto fillo rozmrozić. Szpinak dokładnie umyć, odciąć ogonki i pokroić. Pokrojone szalotki i pora podsmażyć na rozgrzanej oliwie, gdy zmiękną dodać szpinak, krótko podsmażyć, dodać fetę pokrojoną w kostkę i posiekany koperek. Nie dodawać soli. Zamiast świeżego szpinaku można użyć mrożonego, należy go jednak dobrze odparować. Gdy ser lekko się rozpuści, zdjąć z ognia, dodać roztrzepane widelcem jajka, wymieszać. Formę do zapiekania wysmarować oliwą lub wyłożyć papierem do pieczenia.  Dno formy wyłożyć połową ciasta, posmarować roztopionym masłem, na cieście ułożyć nadzienie szpinakowo-serowe, przykryć warstwą ciasta i posmarować po wierzchu roztopionym masłem. Zapiekać ok. pół godziny w średnio nagrzanym piekarniku.

Ciasto fillo kupiłam w delikatesach Bomi. Jeśli byłby problem z jego zakupem, można użyć zamiennie ciasta francuskiego - wypiek będzie trochę odbiegał od greckiego przepisu, ale też będzie smaczny.

Przyrzyrządziłam pitę, bazując na dwóch różnych przepisach: z książki, którą przywiozłam kiedyś z Grecji i ze starego wycinka prasowego, z dodatku do Gazety Wyborczej.

26 marca 2011

Sałatka ze szpinaku, truskawek i ogórka


Efektowna i smaczna sałatka, którą można podać jako dodatek do dania głównego.
Składniki:
- świeży szpinak
(u mnie tyle, ile zmieściło się w dużej salaterce)
- kilka truskawek
- 1 świeży, długi ogórek
- łyżka ziaren sezamu uprażonych na suchej patelni

Sos:
- 2 łyżki oliwy
- łyżka octu winnego
(u mnie o smaku malinowym)
- łyżeczka musztardy Dijon miodowej
- 3 łyżeczki cukru trzcinowego
- kilka kropli soku z cytryny
- szczypta soli
- trochę świeżo mielonego czarnego pieprzu

Przygotowanie:
Szpinak dokładnie umyć, osuszyć, odciąć ogonki i porwać na mniejsze kawałki. Truskawki i ogórek umyć, osuszyć i pokroić w cienkie plasterki. Ogórek można obrać lub nie, zależnie od upodobania - ja obrałam w ząbki specjalną obieraczką i pokroiłam bardzo cienko, używając szatkownicy (truskawki nożem). Wymieszać składniki sosu, polać nim szpinak z truskawkami i ogórkiem, posypać prażonym sezamem, wymieszać i od razu podawać.

Inspiracja stąd, ale przepis trochę zmieniony przeze mnie.


14 marca 2011

Tom Kha Gai - tajska zupa z kurczakiem i mlekiem kokosowym

Tom Kha to jedna z najpopularniejszych zup tajskich. Tom Kha Gai to wersja z kurczakiem, natomiast Tom Kha Goong z krewetkami. Przepisów na tego rodzaju zupy można spotkać wiele - różnią się od siebie składnikami, zależnie od inwencji i upodobań gotujących. Oto moja wersja Tom Kha Gai.

Składniki:
4 porcje

- 1 pierś kurczaka
- 4 szklanki bulionu drobiowego
(użyłam tajskiego bulionu z kostki do zup Tom Yum)
- 2 szklanki mleka kokosowego
- puszka grzybów słomianych (straw mushrooms) odsączonych z zalewy i pokrojonych w ćwiartki
- lub garść suszonych grzybów shitake, namoczonych w wodzie (15-20 min.) i pokrojonych w paski
- lub kilka pieczarek pokrojonych w grube plasterki lub ćwiartki
- 2 łodygi trawy cytrynowej
- 3 liście limonki kaffir
- 2 ząbki czosnku drobno posiekane
- 4 plasterki galangalu obranego i drobno posiekanego (zamiennie można użyć imbiru)
- 1 łyżka sosu rybnego
- 1 łyżka sosu ostrygowego
- 1 łyżeczka pasty Tom Yum - opcjonalnie
- 1 łyżeczka tajskiej pasty z suszonego chili Nam Prik Pao - opcjonalnie
- 1-2 małe papryczki chili pokrojone w cienkie plasterki
- 1/2 czerwonej papryki pokrojonej w paski
- garść groszku cukrowego
(zamiennie garść różyczek brokułów)
- łyżka cukru trzcinowego
- sok z 1/2 limonki
- garść siekanych listków świeżej kolendry

Przygotowanie:

Zagotować bulion, dodać posiekany czosnek i galangal, łodygi trawy cytrynowej pozbawione końcówek i zewnętrznych liści i pokrojone ukośnie, liście limonki, kurczaka pokrojonego w kostkę, namoczone i pokrojone w paski grzyby shitake (jeśli używasz tego rodzaju grzybów), mleko kokosowe oraz dodatki przyprawowe. Gotować na wolnym, aż kurczak będzie miękki. Na kilka minut przed końcem gotowania dodać groszek cukrowy pozbawiony końcówek (lub różyczki brokułów), paprykę pokrojoną w paski, grzyby słomiane lub pieczarki i sok z limonki. Warzyw nie należy gotować długo - groszek (lub brokuły) i papryka powinny pozostać chrupiące. Po ugotowaniu posypać posiekanymi listkami kolendry.

Azjatyckie dodatki do zupy, a także groszek cukrowy kupiłam w sklepie Asian House przy ul. Okopowej 29 B (wejście od ul. Barona) w Warszawie.


13 marca 2011

Taro/Arvi Masala - smażona kolokazja po indyjsku

Polskie nazwy tego warzywa to kolokazja, kleśnica lub kleśniec, angielska taro a w północnych Indiach znane jest jako arvi lub arbi. Samo w sobie nie jest, moim zdaniem, smaczne - jest to bardziej kleisty, nijaki w smaku ziemniak, który po ugotowaniu wywołał u mnie także pewne skojarzenia z gotowanym selerem. Przy pomocy przypraw typowych dla kuchni indyjskiej udało mi się jednak przyrządzić z bulw taro naprawdę smaczny dodatek do dania głównego. Skorzystałam z przepisu znalezionego na jednym z blogów, nieco go modyfikując. Myślę, że można by ten dodatek przyrządzić także ze zwykłych ziemniaków.

Składniki:
dla 2 osób
jako dodatek do dania głównego

- 4 bulwy taro
- 4 ząbki czosnku drobno pokrojonego
- kilka plasterków imbiru drobno pokrojonego
- 4 łyżki pomidorów krojonych w zalewie
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 1/4 łyżeczki chili w proszku
- łyżeczka mielonej kolendry
- 1/4 łyżeczki nasion kuminu
- olej do smażenia
- sól
- kilka plasterków świeżej papryczki chili lub trochę płatków suszonego chili - opcjonalnie
(u mnie dodatkowo łyżeczka płatków suszonej, słodkiej papryki)

Przygotowanie:

Bulwy taro umyć, ugotować w wodzie - czas gotowania ok. 15 minut. Lekko przestudzić, obrać ze skóry i pokroić w kostkę średniej wielkości. Rozgrzać olej, dodać pokrojone taro, posolić, usmażyć na rumiano, wyjąć z naczynia, w którym się smażyło i odstawić na bok. Przyprawy z wyjątkiem kuminu wymieszać w miseczce z 4 łyżkami krojonych pomidorów wraz z zalewą i łyżką wody. Rozgrzać olej, dodać kumin, podsmażyć krótko, gdy zacznie skwierczeć (uważać, aby się nie przypalił), dodać posiekany czosnek, smażyć chwilę, gdy lekko się zrumieni, dodać drobno pokrojony imbir - w tym momencie dodałam także plasterki świeżej papryczki chili, smażyć minutę, mieszając, a następnie dodać przyprawy wymieszane z pomidorami. Krótko podsmażyć, mieszając, a następnie dodać pokrojone taro, wymieszać i smażyć na małym ogniu do momentu, aż płyn wyparuje.

Tak przyrządzone taro da się zjeść i to nawet ze smakiem.




12 marca 2011

Pudding z tapioki, mleka kokosowego i soku z liści pandanu

Świeże liście pandanu kupiłam w sklepie Mei Asia Kuchnie Świata na warszawskiej Starówce (ul. Kilińskiego 3). Są one używane w kuchniach południowej Azji - tajskiej, malajskiej, indonezyjskiej do aromatyzowania i barwienia potraw na zielono. W kuchni indyjskiej używa się wody "Kewra" z ekstraktem z kwiatów pandanowca. Dodaje się ją m. in. do pilawów i deserów.

W przepisach na zagranicznych stronach występują zazwyczaj gotowe produkty z pandanu, a mianowicie esencje i pasty. Niestety nie trafiłam na nie jeszcze w polskich sklepach. Postanowiłam więc poeksperymentować z zabarwieniem deseru na zielono przy użyciu świeżych liści. Eksperyment okazał się udany, przy czym następnym razem użyłabym więcej liści, aby uzyskać intensywniejszy zielony kolor - tym razem wykorzystałam do przyrządzenia deseru tylko liść. Myślę, że dla poniższych proporcji składników 2 liście pozwoliłyby uzyskać bardziej spektakularny efekt kolorystyczny.

O tapioce pisałam już wcześniej, przy okazji zamieszczenia przepisu na deser z tapioki i persymony.

Składniki:
4 porcje

- 1/2 szklanki małych perełek tapioki
- 1,5 szklanki wody
(do ugotowania tapioki)
- 1 - 1,5 szklanki mleka kokosowego
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli
- 1-2 świeże liście pandanu
(zależnie od tego, jak intensywnie zielony kolor chcemy uzyskać)
- 1/2 szklanki wody
(do przyrządzenia esencji z pandanu; potrzebny będzie również blender i mały kawałek gazy )
- łyżka siekanych, niesolonych orzeszków ziemnych
(do dekoracji)

Przygotowanie:

Do garnka wlać 1,5 szklanki wody i doprowadzić do wrzenia, dodać tapiokę, zmniejszyć ogień i gotować 5 minut mieszając. Przykryć pokrywą i odstawić na 10 minut, aby tapioka wchłonęła resztę wody. W międzyczasie pokroić liście pandanu w wąskie paseczki i rozdrobnić w blenderze z dodatkiem 1/2 szklanki wody, a następnie przelać przez gazę i wycisnąć, aby oddzielić płyn od resztek rozdrobnionych liści. Na jednej ze strony czytałam inny przepis, a mianowicie, aby liście pandanu ugotować w niedużej ilości wody i dopiero potem zmiksować - uzyskuje się w ten sposób pastę. Ten przepis wypróbuję następnym razem. 

Otrzymany sok z pandanu oraz mleko kokosowe. cukier i szczyptę soli dodać do tapioki. Gotować na małym ogniu, przez cały czas mieszając, aż pudding zgęstnieje a perełki tapioki staną się przezroczyste. Gdyby pudding zrobił się w trakcie gotowania za gęsty, należy dodać trochę więcej mleka kokosowego - jego ilość jest zależna jest od rodzaju tapioki; niektóre rodzaje wymagają dodania większej ilości płynu, aby zmiękły.

Po ugotowaniu przełożyć do pucharków lub miseczek i udekorować siekanymi orzechami ziemnymi.

Przepis własny inspirowany kuchnią tajską. Dodaję go do akcji Ireny i Andrzeja "Z widelcem po Azji".





10 marca 2011

Mule w białym winie, czyli kolacja pachnąca morzem

Mule w białym winie przyrządzone przeze mnie

Ostatnio czytałam na blogu Ziołowy Zakątek szczegółowy opis przyrządzania muli. Tamta notka zapadła mi w pamięć i narobiła apetytu na mule w domowym wykonaniu.

Mei Asia Kuchnie Świata - nowy sklep przy ul. Kilińskiego 3 w Warszawie

Wczoraj odwiedziałam nowy sklep Mei Asia Kuchnie Świata  poświęcony wyłącznie kuchniom azjatyckim. Wśród bogatego wyboru najróżniejszych produktów są tam również świeże ryby i owoce morza, które pojawiają się w sklepie  raz w tygodniu, w środy. Wczoraj była środa, więc miałam szczęście trafić akurat na dostawę. Gdy zobaczyłam, że w ofercie są świeże mule, nie mogłam się oprzeć kupieniu ich, tym bardziej, że cena jest przystępna - 16,90 zł za opakowanie o wadze 1 kg. Dla porównania porcja muli w warszawskiej restauracji Banja Luka kosztuje 35 zł. O wiele bardziej się więc opłaca przyrządzić je samodzielnie w domu.

Mule w białym winie z restauracji Banja Luka

Pech chciał, że gdy zabierając się do gotowania muli, chciałam sprawdzić przepis w sieci, zastrajkowało mi połączenie internetowe i nie mogłam tego zrobić. W posiadanych książkach znalazłam tylko przepis na małże w sosie chili po malezyjsku a miałam akurat chęć na europejską wersję w białym winie. Trzeba było więc samodzielnie wykombinować przepis. Wzorowałam się na wersjach tego dania, jakie pamiętałam z restauracji.

Największy problem miałam początkowego z oceną świeżości muli. Naczytałam się na różnych stronach, że otwarte muszle trzeba od razu wyrzucić. Tylko, że gdy otworzyłam opakowanie, około 90% muszli było otwartych. Już myślałam, że trafiły mi się nieświeże mule i obejdę się smakiem, ale od czego ma się znajomych lubiących gotować? Zadzwoniłam do koleżanki, która przyrządzała mule w domu wielokrotnie. Podpowiedziała mi dobry sposób, a mianowicie, że trzeba włożyć mule do garnka wypełnionego zimną wodą, pod wpływem której żywe się zamkną. I tak rzeczywiście było - dość szybko większość muszli pozamykała się. Koleżanka powiedziała, że można również postukać jedną muszlą o drugą i tym sposobem skłonić je do zamknięcia się. Spróbowałam i tej metody, jednakże te muszle, które nie zamknęły się pod wpływem zimnej wody, nie zamknęły się także pod wpływem stukania i należało je wyrzucić, bo były martwe, co zrobiłam.

A oto moja wersja muli w białym winie.

Składniki:
2 porcje
- 1 kg świeżych muli
- 2 szalotki pokrojone w kostkę
- 4 ząbki czosnku posiekane
- 2 łyżki oliwy lub oleju
(u mnie pół na pół)
- 3/4 szklanki białego, wytrawnego wina
- opcjonalnie: 1 pomidor obrany ze skóry, pozbawiony pestek i pokrojony w małą kostkę
lub 2 łyżki pomidorów krojonych z puszki
- łyżka posiekanej natki pietruszki
- kilka plasterków świeżej papryczki chili
- odrobina soli i świeżo mielonego pieprzu

Przygotowanie:

W dużym garnku lub głębokiej patelni rozgrzać oliwę lub olej, dodać pokrojoną szalotkę, smażyć około minuty na średnim ogniu, dodać czosnek i papryczkę, odrobinę mielonego pieprzu, delikatnie posolić i smażyć około pół minuty, a następnie dolać wino. Opcjonalnie można dodać również świeżego, pokrojonego pomidora bez skórki i pestek lub trochę pomidorów z puszki. 

Gdy wino zacznie wrzeć, dodać mule, przykryć i gotować 3 minuty pod pokrywą na dość mocnym ogniu. Po 3 minutach odkryć garnek, zamieszać mule i gotować bez pokrywy kolejne 3 minuty. Posypać posiekaną natką pietruszki, zamieszać i gotowe! Muli nie należy gotować zbyt długo, bo staną się twarde i gumowate. Dla mnie 6 minut było akurat, czas gotowania może jednak zależeć od tego, ile muli wrzucimy na raz do garnka. Jeszcze uwaga: muszle, które nie otworzyły się w trakcie gotowania, należy wyrzucić.

Przyrządziłam w dwóch wersjach - z pomidorami i bez i obie mi smakowały.

Podawać wraz z sosem, w którym gotowały się mule oraz świeżą bagietką.

7 marca 2011

Ananas na ostro po malajsku


Ananasa na ostro przyrządziłam w oparciu o przepis kuchni malajskiej pochodzący z książki "Specjalności kuchni światowej pyszne jak nigdy dotąd" autorstwa Annette Wolter i Christiana Teubnera, nieco go modyfikując. Zrezygnowałam ze wstępnego gotowania ananasa w wodzie z dodatkiem kurkumy, co było przewidziane w oryginalnym przepisie, gdyż mój owoc był bardzo dojrzały i soczysty i szkoda by mi było, aby jego wspaniały smak wygotował się w wodzie.
Tak przygotowany ananas może być dodatkiem do dań curry lub pikantnym deserem. U mnie towarzyszył rybie zamarynowanej w przyprawie curry i soku cytrynowym a następnie usmażonej. Bardzo mi smakowała ta kompozycja.

Składniki:
4 porcje

- 1 świeży, dojrzały ananas
- 1 łyżka cukru
- 1 duża cebula drobno pokrojona
- 2 ząbki czosnku posiekane
- 3 łyżki oleju
- 2 gwiazdki anyżu 
- 1 laska cynamonu
- 6 goździków
- kilka plasterków świeżego korzenia imbiru obranego ze skórki i drobno posiekanego
- szczypta soli
- 1-2 strąki chili, zależnie od tego, jaki stopień ostrości dań lubimy

Przygotowanie:

Z ananasa odciąć końcówki, przekroić wzdłuż na 4 części, wyciąć rdzeń i obrać ze skórki. Na patelni lub w woku rozgrzać olej, dodać cebulę, czosnek, imbir, anyż, cynamon, goździki i smażyć 2 minuty. Dodać  pokrojonego ananasa, szklankę wody, sól, cukier i chili i gotować ok. 10 minut.




6 marca 2011

Zupa-krem z topinamburu i orzechów laskowych


O topinamburze czytałam już jakiś czas temu - po raz pierwszy na blogu Italia od kuchni, także u mojego kolegi, Jacinto, a później jeszcze widzałam przepis na zupę-krem na blogu Moja mała kuchnia i przepisy na blogu Gospodarnej Narzeczonej. Dobrze już wiedziałam, jak wygląda topinambur, dlatego od razu wpadł mi w oko, gdy robiłam zakupy w moim ulubionym sklepiku u Długowłosego Pana na targowisku przy Hali Mirowskiej. Ten malutki sklepik kryje prawdziwe skarby, które stopniowo odkrywam przy każdej kolejnej wizycie w nim. Pierwszy kontakt z topinamburem w tym sklepie nie zakończył się jednak jego zakupem, gdyż bulwy były malutkie i zasuszone. Długowłosy Pan narzekał, że topinamburem nikt się nie interesuje i źle się sprzedaje. Zachwalał też jego właściwości, m. in., że reguluje poziom cukru we krwi.

Na kilka miesięcy zapomniałam o topinamburze, aż do czasu warsztatów kulinarnych dla blogerów, na których spotkałam Gospodarną Narzeczoną. Zaintrygowało mnie podekscytowanie Gospodarnej, gdy jej powiedziałam, że w sklepiku u Pana koło Hali Mirowskiej można kupić topinambur. Gospodarna niebawem dokonała zakupu we wskazanym jej miejscu. Pomyślałam, że i ja muszę koniecznie kupić topinambur, bo jego smak musi być wyjątkowy, skoro znajoma blogerka tak się nim ekscytuje. Kupiłam więc i ja przy najbliższych zakupach u Długowłosego Pana i gdy ugotowałam zupę, uświadomiłam sobie, że byłam głupia, że przez kilka miesięcy lekceważyłam topinambur i nie skusilam się na kupienie go wcześniej, mając blisko stałe źródło jego zakupu. Mogłam zacząć eksperymenty z topinamburem kilka miesięcy temu.

Smak zupy, którą wczoraj ugotowałam, zachwycił mnie - jest to najlepsza zupa, jaką w życiu jadłam. Gospodarna, dziękuję za inspirację!

U Długowłosego Pana kupiłam jeszcze inne ciekawe warzywa, z którymi mam zamiar w najbliższych dniach poeksperymentować, a mianowicie oprócz wspomnianego topinambura także taro - jest to rodzaj ziemniaka (polska nazwa kolokazja), kawałek chińskiego melona na spróbowanie, który trochę przypomina dynię a trochę kabaczek. Na zdjęciu widać też pęczek skorzonery.

Jeszcze informacja o sklepiku - ceny w nim są przystępne. Za poniższe warzywa a także 2 ostre papryczki, 2 bulwy imbiru, spory pęczek świeżej kolendry, pęczek tajskiej bazylii, kilka listków limonki Kaffir, 2 łodygi trawy cytrynowej, 5 dkg anyżu gwiazdkowego zapłaciłam w sumie nieco poniżej 40 zł. Uważam, że to niedużo za taki bogaty zestaw egzotycznych produktów. Ten sklep to prawdziwy raj dla osób lubiących eksperymentować w kuchni.

Moje ostatnie zakupy: po lewej taro, w środku topinambur, po prawej skorzonera, na dole kawałek chińskiego melona
Jak już wcześniej wspomniałam, z bulw topinamburu ugotowałam zupę. Skusiłam się na niebanalny przepis z dodatkiem orzechów laskowych. Jakby ktoś szukał przepisów na dania z topinamburem na stronach angielskojęzycznych, przyda się wiedzieć, że występuje na nich pod nazwami Jerusalem artichoke lub sunchoke.

Składniki:
4 porcje

- 6-8 bulw topinamburu (zależnie od wielkości)
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka oliwy
- 1 duża cebula drobno pokrojona
- 4 łyżki orzechów laskowych, uprażonych na suchej patelni, obranych z łusek i zmielonych
(zostawić kilka do dekoracji)
- 2 łyżki sherry, Marsali lub soku jabłkowego
- 4 gałązki świeżego tymianku (tylko listki)
- 600 ml ciepłego bulionu drobiowego lub warzywnego
- 2 łyżki śmietanki - opcjonalnie (użyłam 18%)

Umyć dokładnie bulwy topinamburu. W przepisie oryginalnym jest napisane, że nie trzeba ich obierać ze skóry, ja jednak obrałam. Jeśli decudujemy się na obranie, dobrze jest zanurzyć obrane bulwy w wodzie z dodatkiem odrobiny soku z cytryny, co zapobiega ciemnieniu.

W garnku o szerokim, grubym dnie rozgrzać oliwę i masło. Dodać pokrojoną cebulę i smażyć do zezłocenia. Następnie dodać topinambur pokrojony w cienkie plasterki i posiekany czosnek. Dusić na małym ogniu pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu. Gdy zacznie nabierać złotego koloru, dodać zmielone orzechy i sherry. Dusić kilka minut, a następnie dodać listki tymianku i bulion. Gotować, aż topinambur będzie miękki (ok. 30 minut), zmiksować, dodać śmietankę i jeszcze chwilę pogotować. Zupę podawać udekorowaną listkami tymianku i posiekanymi orzechami. Polecam, smakuje rewelacyjnie!

5 marca 2011

Risotto z białą fasolą i czerwoną cebulą


Danie inspirowane przepisem Silvany Franco, na który natknęłam się kiedyś w jednym z programów na kanale Kuchnia.tv. W oryginalnej wersji jest to risotto wegetariańskie. Czasem przyrządzam je tak jak w oryginale a czasem dodaję trochę szynki długodojrzewającej. Świeży tymianek dodaję zamiennie ze świeżym rozmarynem.W oryginalnym przepisie jest fasola cannellini, w przypadku problemu z jej kupieniem proponuję zastąpienie fasolą masłową (Jaś) - risotto i z jednym i z drugim rodzajem fasoli smakuje dobrze.

Składniki:
4 porcje

- 2 szklanki fasoli cannellini lub masłowej
(samodzielnie ugotowanej lub z puszki, odsączonej z zalewy i opłukanej)
- 1 i 1/4 szklanki ryżu do risotto
- 1 duża czerwona cebula drobno pokrojona
- 2 ząbki czosnku drobno pokrojone
- 3/4 szklanki białego wytrawnego wina
- ok. 3 szklanek gorącego bulionu warzywnego
- 3 gałązki świeżego tymianku lub 2 rozmarynu
- łyżka oliwy
(rodzaj odpowiedni do smażenia)
- 8 plasterków szynki długodojrzewającej - opcjonalnie
- 2 łyżki startego parmazanu do posypania
- szczypta świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- szczypta soli

Przygotowanie:

Rozgrzać olej w dużej patelni, podsmażyć na niej delikatnie cebulę, czosnek i tymianek w całych gałązkach lub posiekane listki rozmarynu, aż zmiękną (ok. 5 minut). Dodać ryż, pokrojoną szynkę (jeśli jest to wersja z jej dodatkiem), mieszać kilka sekund, następnie wlać wino i gdy odparuje, dodać część bulionu. Mieszając, gotować bez przykrycia 20 minut na dość mocnym ogniu, dolewając bulion partiami w miarę, jak ryż będzie absorbował płyn. Przyprawić świeżo mielonym pieprzem i szczyptą soli (jeśli użyto bulionu z kostki, sól pominąć). Podawać posypane startym parmezanem.




1 marca 2011

Nowe miejsce: restauracja Fenicja

Restauracja "Fenicja" - szyld z nazwami potraw zachęca do wstąpienia do środka 
W ostatnim czasie, gdy przejeżdżałam ulicą Świętokrzyską, moją uwagę przyciągnął szyld z wypisanymi na nim nazwami potraw: tałuk, kafta, kebab, falafel. Któregoś dnia wysiadłam po drodze z pracy, aby sprawdzić, co jest w środku. Okazało się, że jest to nowa restauracja serwująca dania kuchni libańskiej. Nazywa się Fenicja i jest to już czwarty lokal w Warszawie tego samego właściciela. Znałam już trochę Fenicję z Saskiej Kępy - przy Francuskiej mieszczą się dwa malutkie lokaliki pod tą samą nazwą. Jeszcze jeden jest na Ursynowie przy Dereniowej (tego nie znam). Punkty przy Francuskiej są bardzo małe i sprzedaż odbywa się głównie z okienka na wynos, dlatego znałam je bardziej z widzenia niż z degustacji dostępnych tam potraw. Przy Świętokrzyskiej jest inaczej - pod szyldem "Fenicja" powstał w końcu lokal wystarczająco duży, aby zachęcić do zjedzenia posiłku na miejscu. Jest on podzielony na dwie części z oddzielnymi wejściami - niedużą część barową i większą restauracyjną. W restauracji są dwie sale - główna, przystosowana do zjedzenia w niej posiłku i mniejsza, ale bardziej klimatyczna, nadająca się na pogaduszki przy kawie lub herbacie po libańsku i fajce wodnej.

Sala główna

Sala z sheeshą
Specjalnością lokalu są dania z grilla lawowego: Lahme Miszłłije - szaszłyk wołowy (26 zł), Kafta Miszłłije - szaszłyki z mielonego mięsa wołowego (24 zł) i Szysz Tałuk - szaszłyk z kurczaka (24 zł). Mięso przyrządzane na tego typu grillu jest bardzo soczyste - przynajmniej takie dostałam w zestawie, który zamówiłam, a konkretnie był to zestaw mięsno-wegetariański "Fenicja" (26 zł), w skład którego oprócz Kafta Miszłłije i Szysz Tałuk wchodzi także Hummus i Baba Ganoush. Dania i zestawy są podawane z pitą. Dodatkowo można zamówić ryż (z dodatkiem kurkumy - bardzo smaczny), frytki lub pieczone ziemniaki.

Zestaw mięsno-wegetariański i sałatka libańska z miętą
W menu są także zupy (12 zł), przekąski zimne i ciepłe (8-14 zł): dipy, pierogi libańskie z mięsem i kaszą, libański tatar z kaszą, kwaszonki, nadziewane liście winogron, kiełbaski z jagnięciny pieczone na grillu oraz sałatki. Oprócz mięs z grilla znajdziemy w karcie także, falafel, spaghetti, kurczaka pieczonego i panierowany filet, pizzę tradycyjną i libańską a także kanapki z kebabem i wegetariańskie. Dania można zamówić na miejscu lub na wynos.

Kawa po libańsku
Warte spróbowania są podawana w czajniczku herbata po libańsku przyrządzana z dodatkiem przypraw (cynamonu, kardamonu, 'izaanu) i drobno mielona kawa po libańsku zaparzana i podawana w tygielku.

Herbata po libańsku
"Fenicja" przy Świętokrzystkiej to miejsce, które od razu mi się spodobało. Byłam tam już dwa razy i na pewno pójdę jeszcze nie raz, aby spróbować różnych libańskich specjałów. Obsługa jest bardzo miła, sprawna i otwarta na klientów. Nad autentycznością i jakością potraw czuwa obecny stale w lokalu właściciel. Restauracja jest świeżo po otwarciu, trwa w niej okres promocyjny i można liczyć na rabaty. Warto zajrzeć do tego miejsca, jeśli ktoś lubi tego typu kuchnię - lokal oferuje ciekawe menu po przystępnych cenach i jest w nim miła atmosfera. Jeśli usiądziemy przy oknie, posiłek zjemy, patrząc na Pałac Kultury i Nauki, który wieczorami jest pięknie oświetlony.


Restauracja "Fenicja"
ul. Świętokrzyska 32, Warszawa
Tel. 510 759 795